Tynki
Tynki ten okres to chyba był najgorszy czas jaki mi się trafił z pogodą. Normalnie fatalna pogoda śnieg i mróz. Były takie dni że ekipa nie przyjechała bo nie było sensu cokolwiek robić bo tynk zamarzał w rurach;/ Normalnie nie powinniśmy robić ale terminy miałem napięte wiec nie było możliwości przełożyć tego. Najgorzej były miejsca gdzie był wieniec tam przechodził mróz chodź paliliśmy w „Kubusiu” i butlami na gaz rozstawionych po pokojach- beton to jest cholerstwo. W środku panowała temperatura +8 , +5 a na zewnątrz -10 a nawet raz było około -17 kiedy ekipa nie przyszła. Daliśmy rade to znaczy mama bo to ona podkładała do piecyka pilnowała temp a tato tylko butle wymieniał ale to już za nami ufff Jak już wiosna zawitała na dobre to wtedy wietrzenie. Podobno w jednym miejscu tynk oddał żona dzwoniła jak będę w Polsce to zobaczę co się stało dokładnie